Nie dają mi ostatnio spokoju te kwestie związane z jakością i markami, dlatego podzielę się nimi tutaj. Może zachęci Was to do przemyśleń, a może też do dyskusji.
Zastanawiam się, ile osób zachwyciłoby się takimi torebkami,
gdyby wyglądały tak jak wyżej. (przy założeniu, że ich jakość byłaby
doskonała, ale na zdjęciu i tak by tego nie było widać).
Czy bloggerki chciałyby dzielić się takimi stylizacjami z
użyciem tych torebek, gdyby musiały podpisać po prostu: „Czarna skórzana torebka”,
„Brązowa skórzana torebka” (Być może, ale raczej z mniejszym entuzjazmem)
W rzeczywistości bowiem te torebki wyglądają tak.
Michael Kors, ok. 1 200 zł |
Givenchy, ok 6 200 zł |
Czy osoby, które je kupiły byłyby w stanie zapłacić za takie
torebki dokładnie tyle samo, gdyby nie mogły pochwalić się nigdzie, że to jest
Michael Kors, albo Givenchy (bo np. nie byłoby tego widać i dodatkowo byłby
zakaz używania tej nazwy (hihihi)
Ale dopiero wtedy może można by określić wartość samej
rzeczy.
Aktualnie wydaje mi się, że te ceny określają bardziej
pozycję danej marki i tyle płacimy za logo, a nie za faktyczną jakość.
Zależy mi na rzeczach bardzo dobrej jakości i chciałabym,
aby tak było, że wyższa cena oznacza wyższą jakość. Ale tak nie jest.
Życzyłabym sobie, aby ceny były podane np. w taki sposób:
Wartość torebki: 500 zł, „wartość marki”: 4 500 zł
Tylko że to trochę też mały absurd, bo tak naprawdę nosząc
taką torebkę, gdzie logo jest widoczne, jesteśmy tak naprawdę chodzącą reklamą
i reklamujemy tę markę.
Zazwyczaj unika się produktów reklamowych, dlaczego w tym
przypadku jest inaczej?
Oczywiście mi również zdarza się chcieć takiej torebki, innych
produktów markowych i wtedy nachodzą mnie takie myśli jak wyżej…
Kupując ostatnio torebkę, najpierw chciałam markową, drogą,
by posłużyła mi na kilka sezonów, opamiętałam się i kupiłam można powiedzieć „no name”, za to doskonałej jakości (opisłam w tym wpisie).
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz